Nie dajmy się zwariować propagandzie sukcesu

Nie sposób tego nie zauważyć. Gdy wychodzisz z domu, idziesz ulicą, wchodzisz do sklepu, do bloku, wjeżdżasz do tego miasta, otwierasz skrzynkę na listy – wszędzie, na każdym kroku straszą, nagabują Cię uśmiechnięte facjaty miejscowych notabli, najczęściej z rządzącej opcji samorządowej, będącej wiernym zapleczem Platformy. Po co te przyszywane uśmiechy, czy jest nam tak wesoło w dobie kryzysu, tragedii narodowej, wielkich powodzi? Może ktoś na tym korzysta, cieszy się już do swojej przyszłej posadki? Ale ja wcale nie chcę na nich głosować! Na cóż więc zda się ten medialny terror? Żeby utwierdzić tych, którzy wierni telewizyjnej i gazetowej wyroczni uparcie na nich głosują, czy żeby zohydzić się tym, którzy i tak nigdy im nie postawią krzyżyka?

Tak jak za Gierka – propagandzie sukcesu nie ma końca, nie brakuje nawet haseł przydrożnych i banerów – transparentów. Budujemy. Ano budujemy, ale czy z głową? Możemy wszystko zabudować, zburzyć zabytki, zasypać piachem i zabetonować ostatnie skrawki zieleni w tym mieście, powtykać wszędzie betonowe mrówkowce, w których będą żyć szczęśliwi przyszli podatnicy. Potem oni też ulegną propagandzie sukcesu, będą ciągle opłacać i popierać w czambuł obecną władzę. I tak dalej i tak dalej, wszystko się będzie reprodukować w nieskończoność. Wszystko dzięki (jakoby!) „bezpartyjnym specom”, którzy będą rządzić nami, aż do skończenia świata. Panują niepodzielnie już dwie kadencje, osiem lat, ale czy na Boga, jesteśmy na nich skazani? Czy system z przewodnią rolą nieomylnej i jedynie słusznej Platformy Obywatelskiej możemy nazywać jeszcze demokracją? Na Białorusi władzę dzierży Aleksandr Łukaszenka i wydaje się, że będzie to robił dożywotnio, tak jak wielu innych czerwonych dyktatorów. W Moskwie niewiele brakowało, by Jurij Łuszkow poszedł w jego ślady. Czy my w Legionowie, według najlepszych wschodnich standardów, jesteśmy również skazani na dożywotniego prezydenta? Przecież tu mieszka ponad 50 tys. ludzi, a wciąż te same postacie są u władzy! Wydaje się, że wszyscy siedzą już w kieszeni miejscowych oligarchów, nawet ich dawni polityczni rywale. A tymczasem podobno nie ma dla nas pieniędzy, mimo obietnic już od ośmiu lat niewiele się zmieniło w kwestii odszkodowań za drogi, stypendiów dla zdolnej, niezamożnej młodzieży, zasiłków, pomocy społecznej, służby zdrowia. Prezydent wciąż pokazuje nam bezradnie puste ręce. Ale skąd są środki na całe strony miejscowych gazet, wielkie banery, przyczepy, spoty, tony plakatów i ulotek, które atakują już w drzwiach i wlewają się do mieszkania?

Ludzie! Nie dajmy się zwariować propagandzie sukcesu!

Podziel się na:
  • Google Bookmarks
  • Wykop
  • Śledzik
  • PDF
  • Drukuj
  • Twitter
  • Facebook