„Inka” przykład dla naszego pokolenia – pokaz filmu w Nadleśnictwie Jabłonna

Z inicjatywy nadleśniczego Nadleśnictwa Jabłonna Stefana Traczyka w szkółce leśnej w Skierdach pod koniec maja br. odbył się pokaz filmu „Inka. Są sprawy ważniejsze niż śmierć” w reżyserii Jacka Frankowskiego. Z zaproszenia skierowanego do wszystkich radnych z gmin powiatu legionowskiego, a także do włodarzy miast i gmin skorzystali głównie samorządowcy z poglądami prawicowymi. Nie warto pytać nieobecnych, dlaczego nie wzięli udziału w uroczystości, która była rodzajem hołdu złożonego „Żołnierzom Niezłomnym”. Po czynach, a nie słowach ich poznajemy.                

Nie bez powodu inicjatywa uczczenia pamięci Inki – Danuty Siedzikówny, bohaterskiej sanitariuszki z oddziału mjr Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, zamordowanej 28 sierpnia 1946 roku przez komunistycznych bandytów, wyszła ze strony pracowników Lasów Państwowych. Ojciec Inki Wacław był leśniczym (Inka urodziła się 3 września 1928 roku we wsi Głuszczewina pod Narewką na skraju Puszczy Białowieskiej). Na tym nie kończyły się jednak związki Inki z leśnictwem. W latach wojny pracowała w nadleśnictwie Narewka. Należy więc do ogromnej rodziny bohaterskich leśników, z których wielu za miłość do Ojczyzny i walkę z okupantami niemieckim i sowieckim zapłaciło najwyższą cenę.  

Dzisiaj Inka podobnie, jak kilka jeszcze innych osób jest symbolem „Żołnierzy Niezłomnych” gotowych walczyć o Polskę nawet, gdy walka ta wydawała się daremną. Jej życiorys stawiany jest za wzór postaw patriotycznych, chociaż nie piastowała wysokich funkcji. Po prostu kochała Ojczyznę i z podniesioną głową mogła powiedzieć przed egzekucją: Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba.

Inkę nie zabili anonimowi zbrodniarze. Nie miała jeszcze 18 lat, gdy strzałem w głowę z najbliższej odległości zrobił to ppor. Franciszek Sawicki. Hańba zdrajcom narodu polskiego!!! Mordercami byli jednak i inni. Brutalne śledztwo przeciwko Ince prowadzili funkcjonariusze gdańskiego UB: Andrzej Stawicki, Józef Bik, Jan Wołkow (syn Arona). Losy Stawickiego nie są znane. Dokładnie zatarł za sobą ślady. Bik zmieniał nazwisko na Bukar, a potem Gawerski. W 1968 roku wyjechał do Szwecji i uważał się za ofiarę polskiego antysemityzmu. W 2003 roku wystąpił do IPN o wydanie zaświadczenia, że w latach 1945-1953 pracował w bezpiece. Liczył, że dzięki temu otrzyma jeszcze wyższą emeryturę. Wołkow zmarł nie doczekawszy się wyroku w styczniu 1999 roku w Warszawie. Hańba zdrajcom narodu polskiego!!!

Kary śmierci dla Inki domagał się prokurator Wacław Krzyżanowski. W wojskowych sądach pracował do 1976 roku. Był wielokrotnie odznaczany. Już po 1989 roku Okręgowy Sąd Wojskowy w Poznaniu stwierdził, że… nie można jednoznacznie ustalić jego roli w procesie Inki. Hańba zdrajcom narodu polskiego!!! Przewodniczącym składu sędziowskiego, który skazał Inkę na śmierć był  major Adam Gajewski. W składzie znajdowali się również kpr. Wacław Machola i kpt. Kazimierz Nizio-Narski. Gajewski po zakończeniu służby w LWP został radcą prawnym Dyrekcji Budowy Osiedli Robotniczych w Gdańsku. Zmarł w 1972 roku. Hańba zdrajcom narodu polskiego!!!

Pamięć o Ince, o „Żołnierzach Niezłomnych”  miała zaginąć na wieki. Taki był cel sowieckich pachołków, którzy wrzucali do anonimowych grobów ciała naszych bohaterów. Dzisiaj wielu z tych oprawców już nie żyje. Zmarli przez nikogo nie niepokojeni. Ci, którzy żyją mają się jednak dobrze. Nie odczuwają poczucia winy za zbrodnie, których dokonali. Mogą zresztą liczyć na wsparcie. Stają ramię w ramię ze zwolennikami Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej głośno protestując, że odbiera im się ubeckie i esbeckie przywileje emerytalne.

List od ministra środowiska, posła prof. Jana Szyszko:

 

[Not a valid template]
Podziel się na:
  • Google Bookmarks
  • Wykop
  • Śledzik
  • PDF
  • Drukuj
  • Twitter
  • Facebook